Kiedy w ciągu jednego dnia trafisz na 30. komentarz do posta na blogu, wiesz, że trafiłeś w czoło!
Wow!
Kiedy zdecydowałem post o moim ostatnim niezadowoleniu z 37 sygnałów, w żaden sposób nie próbowałem trafić na pierwszą stronę TechMeme lub mają Jason Fried osobiście mnie zbesztać. Ci z Was, którzy są już od jakiegoś czasu, wiedzą, że jestem miłym facetem, który nie lubi robić zamieszania swoim blogiem.
W rzeczywistości, kiedy ludzie się na mnie denerwują, staram się zejść ze swojej drogi, aby spróbować odejść jako przyjaciele. Możemy się nie zgodzić i nadal być przyjaciółmi. W rzeczywistości nie zgadzam się z moimi przyjaciółmi częściej niż większość ludzi! Zapytaj ich!
To powiedziawszy, blogosfera to dzika granica. Nie mamy i nigdy nie będziemy mieć Kodeks postępowania. My też nie powinniśmy! Całkowicie wierzę w wolność słowa w Internecie.
Wierzę też w niezgodę. Jesteśmy naszymi szeryfami na Dzikim Zachodzie i nigdy nie powinniśmy stać i patrzeć, jak inni blogerzy grożą, kłamią, a nawet po prostu dają złe rady. IMHO, tym wyższy jest twój autorytet, choć przez Google or Technorati, tym większą masz odpowiedzialność za przedstawienie faktów jako faktów, a opinie jako opinii.
Mówię szczerze, gdy oświadczam, że chcę, żebyś mnie poniżył za moje pisma. Całkowicie szanuję cię za wyzwanie mnie. Wiedz tylko, że po opadnięciu kurzu nadal mogę się z tobą nie zgodzić. To w porządku, gdy dwie osoby mają różne poglądy na tę samą sytuację. Nie dzielimy tego samego postrzegania, więc nigdy nie będziemy postrzegać rzeczy identycznie.
Jason ci powiedział? Gdzie to było? Przed czy po tym, jak nazwałeś jego post „kawałkiem ignorancji?” Czy myślisz, że możesz chodzić dookoła, nazywając ludzi „ignorantami” i umyć ręce? Zadałeś osobistego ciosu.
Nie Michael, nie myję od tego rąk. Dlatego ponownie o tym napisałem. Ale nie cofam się przed użyciem słowa ignorancja. Pod wszystkimi dokładnymi definicjami tego słowa, właśnie tym był post. Jeśli ktoś chciałby przedstawić dowody przeciwne, z pewnością jestem na to otwarty. Jestem jednak pewien, że nie będzie na to żadnego dowodu. Stąd określenie „ignorant”.
Jak można nazwać kogoś ignorantem, a potem ukryć się za „miłym facetem”? I dalej narzekać, że w obronie własnej opinii cię oszukali?
Kim właściwie jest ktoś, kogo nazwałem ignorantem? Dokładny termin brzmiał: „Kilka dni temu ich blog wprowadził kolejną część ignorancji:”. Oczywiście nie chowam się za niczym, SH. Nie jestem anonimowym komentatorem na blogu, używając moich inicjałów. Mój blog i moja tożsamość są jawne.
Jeśli post nie był ignorantem, SvN miał każdą okazję poprzeć swoje twierdzenie dodatkowymi faktami. Czy oni? Nie. Mogą? Nie. Dlatego ignorancja była właściwym terminem.
Douglas, kiedy nazywasz kogoś piszącego ignorantem, nazywasz go ignorantem. Wniosek jest taki, że autor posta jest ignorantem, niezależnie od tego, czy powiesz to w tylu słowach. Ludzie piszą, pisanie nie pisze. Pisanie nie może napisać siebie.
I w jaki sposób używanie moich inicjałów sprawia, że jestem anonimowym komentatorem? Masz mój adres e-mail, jest ważny i zawiera moje pełne imię i nazwisko. Kiedy przygotowuję dokumenty do nowego domu, czy robię to anonimowo?
Wybierz mądrzejsze słowa, Douglas. Twoje ogólne stwierdzenia cuchną ignorancją.
Dzięki, SH. Jest oczywiste, że całkowicie nie zgadzamy się z terminem ignorant. W porządku, doceniam, że znalazłeś czas. Wolałbym, żebyś był od dawna gościem i poznał mnie… ale przypuszczam, że nie możesz zadowolić wszystkich przez cały czas.
Take Care,
Doug