Moja następna lektura: Marketing grawitacyjny
Następna na liście lektur (która naprawdę się gromadzi) to Marketing grawitacyjny.
Mili ludzie z Wiley wysłali mi książkę marketingową - musieli uznać, że jestem frajerem książek o marketingu. Dla tych z Was, którzy unikają książek biznesowych takich jak zaraza, ale lubią studiować ludzkie zachowania… to jest to, co uwielbiam w książkach marketingowych.
Ktoś zapytał mnie kiedyś, czy studiowałem socjologię. Myślę, że w pewnym sensie… Wierzę, że o to właśnie chodzi w marketingu. Wydaje mi się, że nie rozumiem zbyt wiele ludzkich zachowań, ale lubię je obserwować i dzielić się tym, co obserwuję.
Marketing grawitacyjny, czyli nauka o przyciąganiu klientów, ma zgrabną okładkę, zręczną witryna internetowa, zręczny blog i całkiem zgrabny opis:
Marketing grawitacyjny zapewnia przedsiębiorcom, właścicielom firm, sprzedawcom i specjalistom od marketingu prostą metodę przyciągania klientów i zamykania sprzedaży bez konieczności wykonywania ręcznych prac związanych ze sprzedażą, takich jak dzwonienie na zimno, poszukiwanie klientów lub błaganie o interesy.
Napisana z myślą o ludziach, którzy pragną sprzedaży, zysków, klientów i pieniędzy w kieszeni, ale woleliby to robić bez pracy fizycznej, ta książka ujawnia zasady naturalnego przyciągania klientów oraz łatwego i bezproblemowego dokonywania sprzedaży bez nachalnej, bezpośredniej i trudnej do zdobycia taktyka. Łączy praktyczne porady oparte na sprawdzonych i sprawdzonych metodach z kronikami z okopów, sprzedażą bez sieci i doświadczeniami marketingowymi.
Nie przepadam za zgrabnymi, ale nie chciałbym oceniać książkę po okładce [zamierzony]. Cytaty innych autorów brzmią, jakby książka była zabawna, uderzająca i rzuca się w oczy. To nie brzmi tak gładko jak reklamy… brzmi jak książka, która naprawdę mi się spodoba.
Możesz pobrać fragment Marketingu grawitacyjnego na stronie internetowej autorów. Podzielę się opinią o książce za kilka tygodni, kiedy ją skończę.